środa, 12 września 2012

23

pożegnania- Kraków


Jeremiemu

każdy ma prawo do siebie
a jeśli stajemy się nami
to gdzie jest moje gdzie Twoje
a co jest naprawdę nasze

padają tylko pretensje
wykrzyki oczekiwania
jak małe dzieci i wieża
z przedszkolnych zrobiona klocków
zamiast postawić zapomnieć
ciągniemy koszulki warkocze
płaczemy pani kto komu
i nikt już nie wie kto zaczął

patrzymy z niedowierzaniem
na białą plamę w dywanie
idziemy osobno na spacer
a mleko usuwa swe ślady
wracamy gdy przemyśleni
że krzyczeliśmy jak dzieci
a zupa dawno zjedzona
nawet jeśli za słona

2.09.2012 Kraków



oczyszczanie umysłu w nocnym Krakowie


to się zdarzyło naprawdę.
i wcale nie przypadkowo.

szłam zapłakana z bułkami
na rogu starsza Pani bez zmarszczek
pytała czy idę na bulwar
by ktoś zapalił tam świeczkę
odpowiedziałam że skręcam
właściwie nie jestem z Krakowa
był wieczór
nie chciała bym sama chodziła
w ciemności za krzyżem

wracała z karmienia od kotów
bo kiedyś miała ich osiem
dziś został juz tylko jeden
z tą sierścią
kompletnie "bez podszycia"

opowiadała jak pięknie
"drzewa się krzewią"
okrągło
i żeby dawać im szansę
jeśli opadną z nich liście
przez trzy kolejne lata

mówiła że chyba tej zimy
już nie przetrzyma
że nie ogrzewa mieszkania
i co z kotami
choć one grzeją swe futro
pod ciepłym jeszcze silnikiem
stojących już samochodów

że tam na bulwarze stoi
ich ławka
i mają swoją godzinę
"godzinę głaskania"
że nie kupuje zbyt dużo
bo tu w kamienicy na górze
ktoś wchodzi i kradnie jej ciastka
i resztę kolacji co stała na stole

mówiła że źle się dziś czuje
i żebym już szła

"szkoda czasu kociaku"

śmiała się tymi młodymi
pogodzonymi ze wszystkim oczyma
mówiła że jest juz zmęczona

że woli dać kotom
niż sama się powygodzić
myślałam że może
poprosić kogoś o pomoc
a ona że
pomoc to zawsze niewola
więc woli być wolna i marznąć
niż grzać się w ciepłym zamknięciu

wracała dziś wcześniej
przyłapać swych kanapkowych złodziei
dać głowie trochę spokoju

wiem, że śpiewała przez życie
i imię znam tylko

Michalina.

nic więcej, rzekła
"nie jestem na spowiedzi"
a potem

szedł chłopak na bulwar
więc dała mu świeczkę i mnie
on patrzył naprawdę głęboko
słuchał uważnie
i był jednym chodzącym skupieniem
jak gąbka przenasycona
rzeczywistością

imię Kajetan, architekt
i chyba skądś go już znałam

to się zdarzyło naprawdę.
i wcale nie przypadkowo.

1/2.09.2012 Kraków